piątek, 28 czerwca 2013

Dzień po dniu 27 czerwca


"Nigdy nie wiedziałam, co z nimi zrobić, kiedy mój mąż przychodził do domu pijany i rozrabiał. Czułam, że powinnam je chronić przed brutalnością, jednak wiedziałam, że przesadne ochranianie ich jest również szkodliwe." (Dzień po dniu w Al-Anon).

Ja nie uciekałam z domu, ale moje dzieci były świadkami kłótni i ciągle leżącego i śpiącego ojca. W wakacje wyjeżdżałam z dziećmi do rodziny, ale czas mojego urlopu był za krótki do czasu trwania wakacji. W roku szkolnym czas powrotu do domu zbiegał się z moim powrotem z pracy, żyliśmy jakby obok męża i ojca.
Kiedy nabierałam obojętności do męża coraz bardziej wyciszałam się i kłótnie w domu były rzadkością.
Dzieci przyzwyczajały się do takiej sytuacji i też były spokojniejsze. Kiedy podjęłam decyzję, że mam dość i  czas na rozstanie to dzieci ze spokojem poparły moje postanowienie.  Oczywiście mąż podjął leczenie i pozostaliśmy rodziną.

Dzisiaj wiem, że mój spokój dobrze wpłynął na przemyślenia dzieci i ocenę nas dorosłych.
Nasze dzieci są najważniejszą sprawą, dlatego z myślą o nich należy układać stosunki w domu.
 Kiedy już byłam w Al-Anon i zrozumiałam chorobę uzależnienia, rozmawiałam o tym z dziećmi. Powoli powracał szacunek pomiędzy nami i zrozumienie wszystkich zachowań.

Dzisiaj ze swobodą mówimy do siebie z miłością i o tym co czujemy.

Stosunki z innymi ludźmi psują się czasem,
ponieważ nie nauczyliśmy się akceptować siebie
i nie przenosić złości na siebie - na innych. 
(Vera Simon)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz